wtorek, 30 lipca 2013

Daria

Jeszcze jedno zdjęcie z Darią w roli głównej :)
Miłego oglądania :)


poniedziałek, 29 lipca 2013

Zapiaszczone łańcuchy - prolog

Cześć,

Seria, którą chcę Wam przedstawić jest odmienna niż wszystkie poprzednie. Będzie to relacja z wyprawy rowerowej, którą odbyliśmy razem z czterema kolegami. Zdjęcia, które tu wrzucę, pochodzą od wszystkich uczestników wycieczki. Osobiście wziąłem na wyjazd mojego Canona, więc większość zdjęć zrobiłem komórką. Brzmi logicznie, nieprawdaż?

fot. Samowyzwalacz
Pięciu śmiałków, którzy podjęli się wyzwania* (od lewej: Mateusz, Karol, Marcin, Michał, Wojciech)


PRAHISTORIA

Zacznijmy zatem od początku. Dawno, dawno temu Marcin został zainspirowany pomysłem przemierzenia polskiego morza rowerami. W tamtych czasach nie miałem jeszcze roweru i ledwo znałem ludzi, z którymi miałem przemierzyć tę trasę.


HISTORIA NAJNOWSZA

Pewnego słonecznego dnia w biurze Michał wykoncypował, żebyśmy nadmorską trasę zrobili działem aplikacji. Pomysł został ochoczo podchwycony przez całą ekipę. Pozostało jedynie zebranie sprzętu, rozpracowanie tras i zbudowanie formy morderczymi treningami. No i wymyślenie nazwy, bo pierwotna: "Inżynierowie na pedały" nieszczególnie się przyjęła.

Zaczęliśmy zbiórkę sprzętu. Wszyscy, poza mną potrzebowali sakw, Mateusz dodatkowo postanowił wymienić łańcuch. Ja musiałem wymienić jedynie klocki hamulcowe z tyłu, bo podejście "po co mi hamulce skoro mam kask" raczej nie sprawdza się na długich trasach.
Acha. No i Michał nie miał roweru. 

Jeśli chodzi o trasę to pierwotna opcja Świnoujście - Hel wydała się nam niemożliwa do zrobienia w trzy dni, a więcej urlopu cały dział nie mógł wziąć. Przyjęliśmy zatem wariant Kołobrzeg - Hel. Większość trasy chcieliśmy pokonać trasą R10. Szkoda, że nigdzie nie można kupić dobrego przewodnika po tej trasie. Pewni ułatwiłoby to sprawę. Udało się natomiast zdobyć przewodnik z różnymi nadmorskimi trasami. Nie było tam pełnej trasy, ale było to najlepsze co znaleźliśmy. 

TYDZIEŃ PRZED

Sakwy zamówione. Michał skołował rower. Forma zbudowana morderczymi trasami i siateczką. Mateusz wymyślił bardziej odpowiednią nazwę: "Zapiaszczone łańcuchy". Jak się później okazało było w niej więcej prawdy niż byśmy chcieli...

 DZIEŃ PRZED

Po pracy postanowiłem się spakować. Jako, że na głodnego nie ma co zaczynać czegokolwiek, a seriale same się nie obejrzą procedura rozpoczęła się ok 21:30. Trzeba było przytroczyć namiot i karimatę do sakw, więc trzeba było wymyślić jakieś rozwiązanie.
Okazało się, że pasek od spodni i sznurki od dresów są idealne do mocowania sprzętu:
fot. Marcin

Dodatkowo na pokładzie znalazły się: zestaw naprawczy (z łatkami), pompka, 3 zapasowe dętki (ten sezon mnie nie rozpieszczał jeśli chodzi o uszkodzenia opon), aparat, no i oczywiście ubrania. Po raz pierwszy od kiedy pamiętam nie zapomniałem o zabraniu klapek do kąpieli. Było idealnie. Ok. północy mogłem z czystym sumieniem iść spać.
 Cdn.

* pies nie jest częścią grupy, nie jeździł nawet na rowerze,
Ponadto podczas wyjazdu nie ucierpiała, żadna wiewiórka, pies, ani rodzic. Mimo, że bardzo się starali ;]

wtorek, 16 lipca 2013

Daria wiosenną porą

Daria wiosennie :)
Myślę, że Warsztaty w Złodziejewie nie idą w las. Cały czas myślałem, o tym czego uczył nas Leszek (przede wszystkim o szukaniu światła). 
A tymczasem zapraszam do oglądania!

Pozdrawiam!